Komentarze (3)
Zupełnie się tego nie spodziewałam. Może i ktoś uzna że jest to prawidłowość.Otóż wczoraj mój mąż oznajmił mi że zajmuje się domem ten kto mniej zarabia. Czyli nie licząc bezrobotnego kota aleksandra wychodzi na mnie. I zaczęłam się zastanawiac i analozowac jak to jest ze pracujemy po mniej wiecej tyle samo odzin w pracy on wozi swe zacne posladki w samochodzie a ja dymam autobusem i jeszcze mam sprzatac ogarniac i najlepsze gotowac obiadki kiedy przyjdzie JEGO MAMA. Kiedy patrze na jej zachowania odechciewa mi sie uczesticzenia w mszach. Zmusiąl nas do slubów najpierw cywilnego potem koscielnego doszczednie zszargala mi nerwy. A gdy był pogrzeb w rodzinie jej siostry TAKI WAZNY powiedziala ze JA musze byc koniecznie bo kto pomoze? A ona pojechała sobie na DACZE. niestety jestesmy z kotem odosobnieni w naszych uczuciach (maz chce kota uspić) wzajemnych i do reszty swiata i mamy tylko siebie moi rodzice kochaja nowego synusia i swiata za nim nie widza to po co mam ich martwic? Mamy wiec z Aleksandrem ogromne poczucie winy ze wzgledu na to ze sie zgodzilismy na slub i na wspolne zycie i jestesmy z przedmiotowych powodow w tragicznych nastrojach.